Zamieszkać w płazach

Budowanie w tradycji podhalańskiej to wznoszenie budynków z płazów. Żąglerka tymi masywnymi elementami, ich obróbka i wzajemne dopasowanie zawsze stanowiło nie lada sztukę. Dlatego szlachetny termin budowa ma na Podhalu trochę inne znaczenie niż w całej Polsce. Zarezerwowany jest tylko i wyłącznie dla budynków drewnianych. Murowanie z cegieł, pustaków, wznoszenie konstrukcji stalowych, betonowych, a także inne roboty budowlane, takie jak prace ziemne, fundamentowe czy instalacyjne nie zaliczają się do budowy. Odmiennie niż w prawie budowlanym. Ono jednak, jak wiadomo, na Podhalu się raczej nie przyjęło.

Płazy
Płazy powstają poprzez rozcięcie na pół (wzdłuż rdzenia) specjalnie dobranych, dorodnych pni. Jeszcze lepiej wyciąć z środka pnia deskę. Jeżeli wraz z nią uda się usunąć rdzeń ograniczy to późniejsze pękanie płazów (rys. A).

rys-a

Rys. A.

rys-b     rys-c     rys-d

Rys. B, C, D

Nie ma jednak gwarancji, że wyeliminuje się je całkowicie. Rdzeń wcale nie musi biec środkiem pnia, a słoje bywają gęstsze z jednej strony. Taka jest specyfika drewna. Gdy pojawią się pęknięcia, pozostaje je po prostu polubić.

Każda płaza jest zbieżna (tak jak pień, z którego powstała) i ma dwa końce: starszy (grubszy) i młodszy (cieńszy). Cała sztuka polega na takim ułożeniu płaz w ścianie naprzemiennie końcem starszym i młodszym, aby na zwieńczeniu zrębu uzyskać równy poziom.
Każda płaza ma także dwie strony. Prawą – płaską, powstałą z przecięcia pnia oraz lewą, posiadającą naturalne zaokrąglenie – czyli tzw. oflis.
Dawniej używano płaz z pełnym oflisem – po prostu połówek pni (rys. B). Obecnie powraca moda na taki budulec, głównie ze względu na efekt plastyczny. Stosując „połówki” uzyskuje się wrażenie surowości i masywności.

Częściej jednak używa się płaz z częściowo ściętym oflisem (rys. C i D). Takie płazy posiadają jednakową grubość (na czysto przeważnie 16 lub 18 cm), co umożliwia ich precyzyjniejszą i dokładniejszą obróbkę.
Zastosowanie takich płaz jest bardziej ekonomiczne, a powstały obiekt robi wrażenie bardziej dopracowanego. Mimo, że ściana z pełnym oflisem teoretycznie jest znacznie grubsza, to pod względem izolacyjności niewiele różni się od ściany ze standardowych szesnastek czy osiemnastek. W obydwu przypadkach szpary stanowiące mostki cieplne i najbardziej newralgiczne miejsca ściany są mniej więcej tej samej grubości.
Chcąc poprawić izolacyjność ścian (a raczej ich szczelność) można zastosować płazy felcowane (rys. D). Wymagają one większych nakładów robocizny (wykonanie felców). Większe jest też o około 15% zużycie materiału.

Przy takiej technologii mszenie (uszczelnienie szpar między płazami) widoczne jest tylko z zewnątrz, a wewnątrz pomieszczeń uzyskujemy gładką ścianę litego drewna, prawie bez widocznych miejsc zetknięcia się płazów. Osiągnięcie tego efektu wymaga jednak przy obróbce ostrożności, staranności i precyzji (felce są bardzo podatne na uszkodzenia).

Płaza nie jest elementem prefabrykowanym. Posiada indywidualne cechy drzewa, z którego powstała. Nie ma dwóch identycznych płaz (nawet z tego samego pnia). Różnią się długością, szerokością, zbieżnością, ilością sęków, żywicznością itd. Wszystkie te indywidualne cechy płazów rzutują na jej wykorzystanie konkretnie w tym, a nie innym miejscu budynku, dlatego doświadczony budarz rozpoczyna budowę od rozrzucenia kupy zgromadzonego materiału, wnikliwej oceny każdej płazy i wyznaczenia jej roli w powstającym obiekcie. Już na początku rozstrzyga gdzie wykorzystać i wyeksponować najlepsze jakościowo drewno, gdzie potrzebne będą najszersze płazy, gdzie najdłuższe, a gdzie i w jaki sposób ukryć wady i skazy materiału.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że budarz ma osobisty stosunek do obrabianych przez siebie płaz. Piękne okazy budzą podziw i uznanie. Podobnie jak atrakcyjne kobiety prowokują do cmokania, głaskania, a nawet poklepywania. To emocjonalne zaangażowanie znajduje odzwierciedlenie w bogatej terminologii.

Na dorodną długą płazę często mówi się po prosu drzewo, albo gdy jest szeroka – ściana. Wyjątkowy, starannie obrobiony okaz bywa pieszczotliwie, ale i z szacunkiem nazywany mamą, krótki fragment płazy np. między oknami to sumik, zwany też czasem lekceważąco bęsiem, czyli literacko mówiąc dzieckiem z nieprawego łoża. Stare krnąbrne w obróbce, szerokie płazy to po prostu płaziska.

Decydując się na zakup płazów trzeba zwrócić uwagę na kilka czynników. Przede wszystkim trzeba się zdecydować na rodzaj drewna. Najpowszechniejszym i najwdzięczniejszym w obróbce jest smrek, (czyli świerk). Można też zastosować jedlę, (jodłę). Bywa ona jednak często opucyta, co grozi wypadnięciem rdzenia przy obróbce. Jest też podatna na sinienie i jak twierdzą niektórzy – ma specyficzny zapach kaczego nawozu. Innym jednak to nie przeszkadza, czego dowodzi fakt, że „w Zębie kościół zjedli” (z jodły) – jak mówi stare powiedzenie.

Modrzew (gwarowo świerk) jest na Podhalu droższy od smreka i jedli. Posiada ładne, czerwone zabarwienie, jest twardszy ale bardziej kruchy, przez co trudniejszy w obróbce, a ściany wykonane z niego długo i obficie płaczą żywicą.

Oprócz gatunku drzewa istotne jest też gdzie ono rosło. Najlepiej gdy w gęstym, górskim lesie na północnym stoku. Tam zimy są długie, przyrosty niewielkie, przez co drzewo posiada gęste, równe na całym obwodzie słoje i jest dobre do obróbki. Drewno z nizin – z reguły tańsze – jest dość rzadkie (duże przyrosty roczne), przez co przy obróbce lubią niespodziewanie odpadać jego fragmenty. Bywa także czasami odżywicznione i zwiertane (zaatakowane przez owady).

Płazy powinny mieć 18, a jeszcze lepiej 20 cm grubości (na czysto odpowiednio 16 i 18 cm). Należy się starać pozyskać jak największą ilość jak najdłuższych płaz (10-12 m). Nawet gdy projektowane pomieszczenia będą dużo mniejszej rozpiętości, długie płazy potrzebne będą do przewiązania górą całego zrębu. Szerokość płaz powinna być taka, aby około trzymetrowej wysokości zrąb powstał z 7-8 płaz.

Płazy powinny być sezonowane co najmniej dwa lata. Należy je równo i starannie ułożyć w przewiewnym miejscu, przekładając poszczególne warstwy listwami o jednakowej grubości i zadaszyć. Płazy należy układać zawsze prawą stroną do góry. Ta strona schnąc – lekko się wybrzusza (robi się pęk), umożliwiając spływanie wody. W lewej stronie tworzą się pęknięcia, w które woda wnikając powodowałaby gnicie drewna (rys. A).

Węgły
Płazy w ścianach stykających się ze sobą łączone są w węgłach za pomocą skomplikowanych zamków ciesielskich. Powstają one poprzez precyzyjne wycięcie i wydłubanie czopa oraz komory, które tworzą wzajemnie klinującą łamigłówkę. Są one tak ściśle dopasowane do siebie, że do ich połączenia potrzeba dziesięciokilogramowego młota i niemałej krzepy (fot. C).
Węgły w zależności od charakteru, formy budynku można wykańczać na różne sposoby (rys. E, F, G).

rys-g  rys-f  rys-e

Rys, E, F. G

Praca na węgle (fot. A) wymaga zegarmistrzowskiej dokładności. Po połączeniu płaz za pazuchą (w kącie między nimi) nie ma prawa pojawić się nawet najmniejsza szczelinka – czyli ziajok – oczywista oznaka fuszerki. Węgieł nie może być ani przecięty, ani niedocięty, gdyż albo będzie nieszczelny (będzie nim „fukać zima”) albo płaza się na nim zawiesi (nie zlegnie się) i nie ściśnie prawidłowo mszenia.

fot-a  fot-b  fot-c

Fot. A, B, C.

Przed wbiciem płazy węgieł należy wymościć wełnianką aby go dodatkowo uszczelnić. Przy wbijaniu należy zwrócić uwagę, aby powierzchnia prawej strony płazy trzymała idealny pion. Płaza nie może być ani przywarta (nachylona w stronę izby), ani rozwarta (odchylona na zewnątrz).

Jeżeli ściana na większej długości nie jest przewiązana węgłami narożnymi lub krzyżowymi (rys. H), leżące na sobie płazy łączy się dodatkowo drewnianymi kołkami (teblami), wbijanymi w nawiercane otwory.

rys-h

Rys. H

I rzecz najważniejsza, decydująca o powodzeniu całej budowy. Należy pamiętać, aby w pierwszy południowo-wschodni węgieł włożyć święty obrazek z podpisami majstra i całej brygady.
Jest to przy tym jedna z wielu okazji do wcześniejszego i sympatycznego zakończenia dnia pracy. Jak tradycja to tradycja.

Słup wiązany
Elementem, który umożliwia zamontowanie w ścianie z płazów okna lub drzwi jest słup wiązany. Składa się on z elementów pionowych (stojaków) oraz poziomych (leżucha i ocapka). Mogą one być ze sobą powiązane (stąd nazwa) na girung albo lepiej na ratkę (fot. G). Słup wiązany posiada gar (wyżłobienie), w który wpuszczane są odpowiednio obrobione (w tzw. nut) końce płazów. Dodatkowo słup wiązany przytrzymywany w narożach jest tzw. uszami.

fot-g

Ponieważ drewno zsycha się na szerokości, a nie na długości, wysokość stojaków musi być tak dobrana, aby pomiędzy górną krawędzią słupów wiązanych, a leżącą nad nimi płazą ocapową powstał odpowiedni dystans. Pozwoli to jej osiąść (zlegnąć się) i ścisnąć omszenie, gdy płazy poniżej się zeschną. Pozostawianie dystansu na zleganie nad pionowymi elementami jest podstawową zasadą sztuki budowania z płazów.
Słup wiązany jest ozdobą płazówki pod warunkiem, że ma odpowiednią szerokość (minimum 25-30 cm). Na jego wykonanie trzeba wybrać najlepsze gatunkowo i doskonale wysuszone płazy, aby się nie wichrował i zapewnił szczelność stolarki.
Słup wiązany pełni bowiem w tradycyjnej stolarce rolę futryny.

Mszenie
W ścianie między płazami zostawia się szczeliny (szpary) o szerokości około 2 cm. Szpary są mszone, czyli wypełniane wełnianką z drewnianych strużyn. Dzieli się je na niewielkie porcje i ściśle zwija w tzw. skrątki (fot. E i F), które potem wbija się w szparę.

fot-e   fot-f

Fot. E, F

Dobry mszarz wbijając mszenie potrafi podnieść budynek o ponad 10 cm. Na lewej stronie ściany skrątki tworzą charakterystyczny wzór (fot. H), a od strony prawej obcinane są na gładko. Wełnianka powinna być w szparze tak ściśle sprasowana, aby gwoździa wbijało się w nią z taką trudnością jak w drewno.

fot-h

Fot. H

Przy obróbce płaz należy pamiętać, aby zostały w nich wykonane specjalne wyżłobienia, które pozwolą lepiej zakleszczyć się wełniance. Po dwóch sezonach grzewczych należy liczyć się z koniecznością uzupełnienia wełnianki.

Strop
Konstrukcja stropu zamyka i usztywnia (krosnuje) zrąb. Głównym elementem stropu, stanowiącym jednocześnie największą ozdobę wnętrza jest biegnąca przez środek pomieszczenia, pięknie rzeźbiona poteżna belka, zwana sosrębem lub tragarzem (fot. I i J). Umieszcza się na niej datę powstania budynku oraz nazwisko fundatora. Na sosrębie wspierają się już mniejsze, starannie fazowane belki – tzw. tragarczyki, w które od góry wcinana jest powała z ozdobnie ułożonych desek. Prostopadle do tragarczyków układane są legary pod deski podłogowe poddasza.

fot-i      fot-j

Fot. I, J.

Dach
Najbardziej charakterystycznym elementem podhalańskiego domu jest stromy dach z półszczytami, przełamany strzechą o trochę mniejszym nachyleniu. Powstaje ona poprzez nabicie na krokwie tzw. przysztychów, które powodują wydłużenie okapu (fot. L).

Dach podhalański wspiera się na wysuniętych poza lico ścian i ozdobnie wyciętych końcach płaz ponadocapowych, czyli tzw. rysiach (wypustach).

 fot-l    fot-k

Fot. K, L

Te z kolei wspierane są mniejszymi podrostkami (półwypustami). Na rysiach ułożone jest ozdobne deskowanie okapu, zwane podsiubitką, albo kocią powałą, gdyż przestrzeń nad nią stanowi ulubioną kryjówkę tych zwierząt. Podsiubitka podtrzymywana jest dodatkowo ślepymi rysiami (nie stanowiącymi przedłużenia płaz), tworzącymi na okapie regularny rytm (fot. K).

Solidny, daleko wysunięty okap (90-120 cm) spełnia niebagatelną rolę w surowym tatrzańskim klimacie. Osłania zrąb przed zacinającym deszczem i zawiewającym śniegiem, ocienia wnętrza, gdy słońce jest wysoko i wpuszcza do środka jego promienie, gdy jest nisko.

Dzięki temu latem w pomieszczeniach panuje przyjemny chłód, a zimą w pogodne dni słońce dodatkowo je nagrzewa. Do tutejszych, trudnych warunków klimatycznych dostosowana jest też konstrukcja dachu (fot. L). Mimo zastosowania krokwi o oszczędnych przekrojach, potrafi on przenieść obciążenia ogromnych ilości śniegu oraz wytrzymać napór wiejącego tu często wiatru halnego, który kładzie nieraz całe hektary lasu. Swą wytrzymałość dach zawdzięcza między innymi dużemu spadkowi. Nie należy jednak przesadzać z jego nadmiernym wybystrzaniem (zwiększaniem nastromienia). Takie działania (często ostatnio obserwowane) prowadzą do wynaturzenia proporcji

fot-m

Fot. M

Dach kryje się ułożonymi dubeltowo (podwójnie) drewnianymi gontami (fot. M). Dzisiaj gontów już się nie szczypie ręcznie, tylko tnie maszynowo. Nie są one więc tak trwałe jak dawniej i wymagają starannego zaimpregnowania. Na pokrycie 1 m2 dachu potrzeba ok. 24-30 gontów o długości 1 metra. Oprócz gontów prostych konieczne są trochę dłuższe gonty skośne, używane w koszach (korytach) i na narożach.
Gont powinien być sezonowany (najlepiej 1 rok), wypuszczony z jednej maszyny (aby pasował do siebie) i wykonany z gęstego, mało sękatego, zdrowego drewna. Gonty posiadające czerwono-niebieskie wzorki należy odrzucić (przegnite), a słabe jakościowo w ostateczności wykorzystać jak najbliżej kalenicy. Ułożony w równiutkie sory gont z wyprowadzonymi miękko (na owijkę) narożami i koszami jest niezwykle efektownym, cichym a przy odpowiedniej konserwacji także trwałym pokryciem.

Dlaczego z płazów
Budynki z płazów, jeżeli o nie dbać, cechują się dużą trwałością. Na Podhalu występują liczne obiekty o ponad stuletniej historii, stawiane w większości przypadków nawet bez porządnych fundamentów. Znajdują się one w dobrym stanie technicznym, mimo że podstawowym sposobem ich konserwacji było szorowanie ścian i podłóg szarym mydłem, ługiem lub popiołem.
Konstrukcja o dużej elastyczności i sztywności zarazem pozwala na podnoszenie lub przesuwanie całych obiektów, a także rozbieranie i ponowne ich składanie w innym miejscu. Było to od wieków często praktykowane na Podhalu. Podstawowym jednak atutem płazówek jest ich piękno, wynikające z czytelnej i czystej konstrukcji, zastosowanego materiału najwyższej jakości, kunsztu wykonania i wyrafinowanej sztuki zdobniczej, posiadającej swe użytkowe uzasadnienie.

Ciepłe i miłe w dotyku ściany pozbawione jakiegokolwiek negatywnego oddziaływania na człowieka tworzą unikalny klimat i atmosferę wnętrz

 

Andrzej Orłowski & Maciej Krawczyński
Projekty domów podhalańskich
Studio 51, 34-500 Zakopane
ul. Chyców Potok 8
tel./fax (018) 206-89-97
www.studio51.com.pl
e-mail: studio51@interia.pl

Możesz również polubić…

6 komentarzy

  1. Stop dziadersom pisze:

    Jak zepsuć artykuł o budowie domu? Wystarczy umieścić fragment: „Podobnie jak atrakcyjne kobiety prowokują do cmokania, głaskania, a nawet poklepywania.”. Nie chciałabym aby moja córka spotkała autora tego artykułu na ulicy. Jeżeli ktoś w 21 wieku uważa atrakcyjność kobiety za przyzwolenie na cmokanie czy poklepywanie, to powinien się mocno nad sobą zastanowić. Wstyd.

    • Nie wiem co Pan widzi w tym coś takiego strasznego.
      Autor artykułu bardzo literacko opisuje osobiste podejście budarza do obrabianych przez siebie płaz. Co w tym takiego strasznego.
      To nie gender, to miłość budarza do swojej pracy.

      • julbro pisze:

        Rozumiem pana zwracającego uwagę na tą treść, a jeżeli autor chciał podkreślić jego zaangażowanie w pracę to sformułował ją dość niefortunnie zrównując kobietę i jej atrakcyjność z prawem do jej dotykania z tego powodu. Oczywiście sama terminologia do której autor się odwołuje, może wynikać z jak najwznioślejszych pobudek i czułości budarza i nie musi odzwierciedlać jego napastliwej natury :). Rozumiem, że tradycja w budownictwie trwa dłużej niż zmiany w mentalności społeczeństw i też jako społeczeństwo trudno nam zastanowić się na ile takie niewinne sformułowania na przestrzeni dekad przyczyniły się do czyjejś krzywdy, skąd się one wzięły i dlaczego je powielamy. Też każda ingerencja w nasze przyzwyczajenia czy przekonania budzi naturalny mechanizm obronny, bo „dlaczego komuś ma się to nie podobać? Przecież nikomu krzywdy nie robię” Ot domena czasów współczesnych, czasami zbyt wrażliwych, czasami przerysowanych, ale to też czasy często słusznych spostrzeżeń, jesteśmy tylko ludźmi i w każdej materii popełnialiśmy i popełniamy błędy, często też nie znając kontekstu powstania terminów możemy je ocenić przez zły pryzmat. Tak czy inaczej wartościowy artykuł i za to dzięki.

  2. Ma pisze:

    Jaki to problem że mężczyzna cmoka na widok ładnej kobiety? To po co są szminki, lakiery, perfumy?

  3. Jk pisze:

    Świetny artykuł

  4. Górol z równin pisze:

    Konkretny i wyczerpujący temat artykuł. I adekwatne porównania. Nie ma co wpadać w ideologiczne podziały i doszukiwać się seksizmu wszędzie gdzie tylko jest odniesienie do Kobiet.
    Z tekstu wnioskuję, że autor wie co pisze i zna się na robocie, hej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 × 4 =